Meksykanie wierzą, że 1 i 2 listopada, podczas Dia De Los Muertos, czują prawdziwą więź z bliskimi, którzy odeszli, sprawiają, że na chwilę wracają oni między żywych, choć na innych prawach. Potępiona przez Watykan Święta Śmierć (Santa Muerte) upomina się o pamięć o życiu. Pozbawiona elementów grozy namawia do hucznych biesiad i celebracji życia wraz ze zmarłymi. Poznajcie prawdziwe oblicze meksykańskiego Święta Zmarłych, które swoją autentycznością i kolorytem przewyższa amerykańskie komercyjne Halloween, pozostając zarazem czasem refleksji i pochwałą rodzinnych więzi.
– O co tyle hałasu, przecież to święto zostało stworzone na potrzeby filmu z Jamesem Bondem!
– taki oto głos otrzymałam z sieci, co po części dowodzi jak mało wiemy w Polsce o Dia De Los Muertos i bynajmniej nie z powodu przewagi naszych tradycji związanych ze Świętem Zmarłych, lecz skutecznego marketingu amerykańskiego Halloween. Pierwsze trzy długie sceny filmu „Spectre”, ostatniego blockbustera z Bondem, pokazują oszałamiającą paradę w Meksyku – tysiące ludzi przebranych za Śmierć na ulicach miasta. Jednak… nie do końca odzwierciedlają prawdziwy obraz Dia De Los Muertos, filmowcy wykreowali raczej miks brazylijskiego karnawału i meksykańskich tradycji.
1 listopada Meksykanie czekają na zmarłe dzieci, 2 listopada dołączają z zaświatów zmarli dorośli. Skąd wiedzą dokąd i kiedy przyjść? Rozpoznają drogę po zapachu aksamitek, którymi udekorowane są groby zmarłych. Tam też rozstawia się jedzenie i napoje (w tym alkohole), które zmarli uwielbiali za życia. Jeśli ktoś mieszka daleko od cmentarza, na którym pochowani są jego zmarli, buduje ołtarz w domu. Na nim ustawia zdjęcia bliskiej osoby, wypełnia je kwiatami, zabawkami zmarłego dziecka lub innymi przedmiotami, które sprawią przyjemność tym, których już nie ma na ziemi.
Na cmentarze ruszają niesamowite, kolorowe parady przebranych za śmierć, za Santa Muerte i za najpopularniejszą postać Dia De Los Muertos, La Catrinę (barwna postać kościotrupa w kapeluszu i wspaniałej sukni), stworzoną w XIX wieku, a spopularyzowaną w XX przez malarza Diega Riverę, męża Fridy Kahlo. Refleksja miesza się z zabawą, w wydaniu jednego z najbardziej religijnych narodów świata, jakim są Meksykanie – efekt jest piorunujący!
Urzekające Dia De Los Muertos kontra komercyjne Halloween
Z oszałamiających skrajności rodzi się wyjątkowy charakter Dia De Los Muertos, Halloween wypada przy nim blado, choć Amerykanie co roku pompują w jego świętowanie miliardy dolarów. Największe wrażenie robi sama śmierć, nie wiedźmy, wampiry czy postaci ze znanych horrorów zaludniające 31 października ogródki amerykańskich domostw. I Meksykanie o tym wiedzą. Oswajają śmierć, dodają jej kolorów, dekoracji, kwiatów, ale nie zmieniają jej natury: wszyscy są równi w śmierci i wszyscy się z nią spotkają.
W Polsce, w Worku Kości celebrujemy Dia De Los Muertos w iście meksykańskim stylu. Jesteśmy jedynym miejscem w Europie, które obchodzi w tak szalony sposób to święto. Do tradycji, o których już wspominałam i które są bardziej lub mniej znane, dorzucamy naszą autorską burleskę. Lokal powstał trzy lata temu i ledwie dwa tygodnie po otwarciu obchodziliśmy nasze pierwsze Dia De Los Muertos. Za barem makijaże na wzór La Catriny, róże we włosach, stroiki na głowie, barmani w kapeluszach, na scenie zaś burleskowe show, w którym motyw Śmierci powraca na wszelkie sposoby, za każdym razem odważnie i komicznie! Memento mori aż krzyczy z każdego miejsca w Worku Kości. Tak! „Pamiętaj, że jesteś śmiertelny i niechaj ta pamięć pomoże Ci bardziej, lepiej i barwniej żyć!” – oto nasze credo, które przemycamy każdego dnia, a w Dia De Los Muertos wypowiadamy je pełnym burleskowym głosem.
Ale to nie wszystko. W Worku Kości obecny jest całorocznie ołtarz przygotowany zgodnie z meksykańskimi wzorcami. Udekorowany dziesiątkami czaszek i aksamitkami (namalowanymi) skrywa zdjęcie osoby, której jest poświęcony – pisarza Stephena Kinga. King wciąż żyje i ma się dobrze jak na swoje lata (73), jednak oddajemy mu nieustającą cześć i czujemy jego obecność w książkach i innych artefaktach z nim związanych.
Dia De Los Muertos – 3000 lat historii
Święto ewoluowało przez, jak się szacuje, trzy tysiące lat. Jego początków szuka się w kulturze azteckiej, kiedy to obchodzono je przez cały sierpień. Dopiero kolonizatorzy od XVI wieku narzucali zmiany, począwszy od daty, przesunęli je oraz skrócili, by dopasować do katolickiego kalendarza świąt. W efekcie obchody Dia De Los Muertos są mieszanką wpływów azteckich i europejskich, pogańskich ludowych i katolickich. Szczególnie zależało Meksykanom na podkreśleniu wyjątkowości, endemiczności tego święta po odzyskaniu niepodległości i rewolucji w latach 20-tych XX wieku. Chcieli odróżnić się od katolickich Hiszpanów, ale i od Amerykanów z ich Halloween (nota bene to święto ma korzenie celtyckie).
Obchody Święta Zmarłych w Meksyku zostały wpisane na listę UNESCO w 2008 roku i stały się symbolem kraju, znanym już praktycznie na całym świecie.